Dieta roślinna nie oznacza rezygnacji z Twoich ulubionych potraw

Tagi , , ,

Czego najbardziej nie lubimy w diecie? Odmawiania sobie ulubionych produktów. Nie tylko dieta redukcyjna oznacza wyrzeczenia. Jeszcze do niedawna diety roślinne również oznaczały rezygnację z naszych ulubionych mięsnych dań i przekąsek. Na szczęście dla wegetarian i wegan, oferta zamienników mięsa cały czas rośnie i pozwala na spożywanie ukochanych produktów w wersji roślinnej.

Produkty roślinne nie tylko dla wegetarian

Coraz większa ilość badań, naukowych publikacji, książek i filmów dokumentalnych na popularnych platformach spowodowała, że nawet zatwardziali mięsożercy starają się ograniczyć produkty zwierzęce. Wegetarianizm nie jest już tylko dla osób, które nie chcą krzywdy zwierząt. Wzrasta nasza świadomość na temat wpływu mięsa na nasze ciało, stan zdrowia i rozwój chorób sercowo-naczyniowych. Dlatego chcemy ograniczyć spożycie nasyconych kwasów tłuszczowych i ciężkostrawnych białek i znaleźć dla nich alternatywę. Coraz częściej robimy też zakupy, zwracając uwagę na produkty, które mają mały ślad węglowy, a więc jak najmniejszy wpływ na planetę. Hodowla zwierząt przeznaczonych na mięso jest jednym z największych czynników zanieczyszczających środowisko.

Większa świadomość przekłada się na nowe nawyki żywieniowe. Nawet jeżeli nie jesteśmy w stanie zrezygnować całkowicie z mięsa, staramy się spożywać je tylko w wybrane dni tygodnia. Wybieramy też produkty wysokiej jakości, pochodzące ze sprawdzonych źródeł. Taki sposób żywienia nazywamy fleksitarianizmem, który jest trochę luźniejszą wersją diety roślinnej.

Rezygnacja z mięsa nie oznacza rezygnacji ze smaku

Niewielka część wegetarian rezygnuje z mięsa, ponieważ po prostu nie lubi jego smaku. Zdecydowana większość osób na diecie roślinnej wyeliminowała jednak mięso z diety ze względów etycznych, środowiskowych i zdrowotnych. Zdrowy rozsądek nie oznacza jednak, że nagle zmienił nam się smak. Dlatego dużą część osób ograniczających mięso, tęskni za jego smakiem, zapachem i teksturą. Nie oszukujmy się – porcja fasoli albo grochu zalecana przez dietetyków jako roślinne źródło białka, w żaden sposób nie przypomina w smaku kotleta albo udka z kurczaka.

Dlatego właśnie producenci prześcigają się w tworzeniu roślinnych wersji ulubionych produktów. Dzięki wykorzystaniu różnych zamienników, używania przypraw i technik czasami nawet największy miłośnik mięsa nie odróżniłby produktu roślinnego od oryginału.

Roślinne pasty kanapkowe

Pierwszy posiłek, w którym możemy zrezygnować mięsa to śniadanie. Polski klasyk to oczywiście kanapki. Chleb, wędlina i pomidor albo ogórek to najprostsza i najbardziej popularna opcja. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia już spożycie 2 plasterków wędliny dziennie może skutkować znacznym wzrostem ryzyka zachorowania na nowotwór jelita grubego. Sklepowe wędliny są zazwyczaj pełne konserwantów, barwników i innych substancji chemicznych. Polacy chętnie sięgają też po pasztety.

Pasty kanapkowe bardzo łatwo jest zrobić w domu. W zależności od tego czy jesteśmy wegetarianami, czy weganami, możemy zastąpić mięso pastą jajeczną, pastą z makreli albo pastą z awokado. Możemy zrobić hummus, pastę z buraka, batatów – przepisów jest mnóstwo. Bardzo łatwo możemy odtworzyć nawet smalec: pasta z fasoli z odpowiednimi przyprawami z dodatkiem ogórka kiszonego oszuka każdego miłośnika oryginalnej pajdy znanej z jarmarków i festynów.

Również na półkach sklepowych znajdziemy mnóstwo opcji roślinnych. W słoiczkach znajdziemy pasty składające się z warzyw, roślin strączkowych, ziaren i orzechów. Takie pasty są źródłem zdrowych kwasów tłuszczowych, błonnika oraz składników mineralnych. Większość z nich ma dobry skład, a mnogość smaków pozwoli każdemu znaleźć coś dla siebie.

Czy burger roślinny to oszustwo?

Tak uważa lobby producentów mięsa. Coraz większa popularność roślinnych alternatyw wzbudziła panikę w branży, która zaowocowała głosowaniem w Parlamencie Europejskim. Pod koniec zeszłego roku odbyło się głosowanie na temat nowelizacji zakazującej roślinnym odpowiednikom stosowania nazw typowych dla produktów mięsnych. Chodzi tutaj o roślinne burgery, kiełbaski, żeberka czy pasztety. Wniosek został odrzucony i producenci mięsnych alternatyw dalej mogą nazywać swoje produkty w ten sposób.

Niezależnie od nazwy, burgery roślinne zyskują coraz większą popularność. Bułka i dodatki pozostają bez zmian, wszystko toczy się jednak o to, co znajduje się w centrum burgera. A tam możemy znaleźć mnóstwo opcji: kotlet z soczewicy, kaszy jaglanej, fasoli, buraków, zielonego groszku, topinamburu, ciecierzycy, kaszy gryczanej… Oczywiście każdy miłośnik wołowiny może być oburzony takimi pomysłami, ale producenci zamienników pilnują, żeby wege burgery nie odbiegały smakiem od oryginału. Chociaż takie kotlety są zazwyczaj pieczone, a nie smażone, to dzięki dodatkowi tłuszczu i ,,mięsnych” przypraw taki burger może wyglądać, smakować i pachnieć jak ukochany klasyk.

Najlepiej świadczy o tym ostatnia decyzja burgerowego giganta – firmy McDonald’s. Firma ma zamiar testować swojego burgera McPlant w krajach Skandynawii. Jeżeli produkt się przyjmie, sieć restauracji poszerzy dystrybucję. Lobby roślinne alarmuje, że burger dalej zawiera ser i majonez pochodzenia zwierzęcego, a dodatkowo będzie smażony na tym samym grillu, co burger mięsny (McDonald otrzymał już oczywiście pozew w tej sprawie). Decyzja giganta pokazuje jednak, że nawet największe światowe marki są świadome zmian w naszym sposobie żywienia.

Nowy polski klasyk – roślinny schabowy

Nazwa roślinny schabowy może być jeszcze bardziej kontrowersyjna niż wege burger. Schabowy na obiad połączony z ziemniakami i surówką to największy polski klasyk. Oczywiście nawet tutaj wegetarianie znaleźli sposób.

Najczęściej można spotkać kotleta sojowego. Jak sama nazwa wskazuje, jest on zrobiony z soi. Żeby nadać jej smak, kotleta moczy się w bulionie (oczywiście warzywnym) albo wodzie z przyprawami. Cały smak to też oczywiście panierka, której nie może zabraknąć nawet w roślinnym schabowym. Takiego kotleta można zrobić też z … selera. Smakiem, ale szczególnie wyglądem, bardzo przypomina kotlet ze schabu, więc jest świetnym zamiennikiem.

Największym roślinnym hitem jest jednak seitan. Jest to produkt, który przyszedł do nas z Chin. Seitan to po prostu gluten pszeniczny. Nie brzmi apetycznie, a już na pewno nie jak zamiennik mięsa. Cała magia seitana polega na tym, że można mu nadać każdy smak i kształt. Cały sekret polega na odpowiedniej marynacie: dodatek sosu sojowego, chilli, czosnku, oleju zamieni seitana w idealny zamiennik popularnego kotleta. Dzięki panierce i smażeniu w oleju seitan do złudzenia przypomina oryginał.

Roślinne kabanosy, parówki i kiełbasy

Kolejne produkty mięsne, bez których wiele z nas nie wyobraża sobie dnia. Parówki na śniadanie albo kolację, kabanosy jako wygodna przekąska czy kiełbaska na grilla to częsty widok. Producenci wyszli naprzeciw oczekiwaniom konsumentów i stworzyli roślinne zamienniki. Często wege odpowiedniki produkują firmy, które kojarzymy tylko z ich mięsnymi produktami. Dzięki temu zyskują Klientów, którzy wcześniej omijali ich produkty szerokim łukiem.

Tak jest na przykład z polską firmą produkującą kabanosy. Znany producent przedstawił ostatnio swoją linię ROŚL-INNE produkującą roślinne kabanosy. Stworzone głównie z białka sojowego i tłuszczu roślinnego. Producent dodał nawet do produktu witaminę B12, a więc jedyną witaminę, której wegetarianie nie znajdą w diecie roślinnej.

Również wybór roślinnych parówek i kiełbasek jest coraz większy. Tak samo jak przy mięsnych odpowiednikach, warto czytać skład, ponieważ oprócz białka sojowego można tam znaleźć wiele nieprzyjemnych niespodzianek.

Knajpy wege przejmują ulice

W większych miastach można zauważyć na ulicy mnóstwo barów i restauracji, które oferują tylko wegetariańskie albo wegańskie dania i produkty. Niektóre specjalizują się w burgerach, inne w daniach z kaszy, powstaje też wiele kawiarni z roślinnymi ciastami. Wszystkie te miejsca są alternatywą dla wegetarian, którzy nie czują się dobrze w kuchni, a nie chcą kupować sklepowych gotowców. Nawet jeżeli na co dzień jesz mięso, warto zaglądać do takich miejsc i chwycić bajgla na śniadanie albo roślinny gulasz na obiad. Poszerzymy w ten sposób nasze horyzonty smakowe, odkryjemy nowe potrawy i może łatwiej przekonamy się do rezygnacji z mięsa.

Poprzedni

Co pić na diecie oprócz wody?

Jakie zamienniki cukru stosować?

Następny

Dodaj komentarz