Zewsząd słyszymy o zdrowym odżywianiu, jest to główny temat telewizji śniadaniowych, w internecie, w reklamach. Wielu z nas z uwagą słucha opinii lekarzy, dietetyków i ekspertów, przyznając im rację. Co z tego, jeśli tych rad nie wcielamy w ogóle w życie?
Ja przecież jem zdrowo
Z badań wynika, że blisko siedemdziesiąt procent Polaków przekonanych jest, że jedzą bardzo zdrowo. Wobec tego nie czują potrzeby zmiany diety. Problem w tym, że frekwencja w gabinetach lekarskich mocno temu zaprzecza. Okazuje się, że to co „zdrowe” niekoniecznie naprawdę takie jest. W naszej świadomości zdrowe jest domowe, swojskie jedzenie i nim się objadamy. Sztandarowym tego typu daniem jest kotlet schabowy z surówką i ziemniakami. Danie ociekające tłuszczem i węglowodanami, poza tym serwowane w dużej ilości. Swojskie, zdrowe jedzenie w kuchni polskiej nie przedstawia się w innych daniach lepiej. Bardzo tu tłuszczu, mąki i innych dodatków, które nie są zdrowe. Co z tego, skoro większość z nas jest przekonana, że to zdrowa i pełnowartościowa dieta.
Wielka prokrastynacja
Część z nas zdaje sobie sprawę z tego, że je niezdrowo, ale i tak, mimo świadomości iż to nam nie służy, mało co się zmienia. Choroba pogłębia się, ale robimy wszystko by udawać, że to nie wina diety. Powodem jest zwykłe zaniechanie. Wynika to po prostu z lęku przed porażką i frustracją. Zdecydowanie łatwiej jest sięgnąć po talerz niezdrowych przekąsek i zasiąść przed telewizorem, niż włożyć w coś wysiłek, podświadomie wiedząc, że sukces jest odległy. Porażka w zdrowym stylu życia, kiedy wszyscy wiedzą, że dana osoba zdecydowała się na coś takiego byłaby podwójnie bolesna. Osoba taka panicznie boi się podważenia jej poczucia wartości, ponieważ według niej porażki świadczą o niej. Inny lęk jest związany z sytuacją odwrotną, kiedy wszystko się uda, a oczekiwania będą rosły. Taka osoba nie wie, czy będzie w stanie im sprostać. Wie, że będzie musiała wyjść ze swojej strefy komfortu, stale być w ruchu, podczas gdy marzy jej się zaszycie się gdzieś w samotności.